- Blind mode tutorial
lichess.org
Donate

Gra o szachowy tron - Rozdział 10 - Smak białego chleba

Chess Personalities
Spasski czynił niewiarygodnie szybkie postępy i stał się ulubionym uczniem Zaka. Trener zajmował się Borysem nie tylko w klubie, ale i u siebie w domu, indywidualnie. Zawsze tak robił, kiedy zobaczył u kogoś prawdziwy talent. Żona dopatrywała się w jego postępowaniu prób zaspokojenia tęsknoty za tym, czego mu brakowało. Mógł się pomylić, ale szukał, poświęcał czas i trud, pracował za darmo, kosztem swoim i swojej rodziny.

Link do książki

W rodzinie Borysa się nie przelewało, więc Zak go dokarmiał. Przed wyjściem do klubu Boria jadł obiad z Zakiem, jego córkami i żoną. Przy okazji Zak pokazywał Borii, jak się posługiwać nożem i widelcem i co robić z serwetką i chusteczką.
Dowiadywał się o matce chłopca i jego ojcu. Rozmawiał z obojgiem. Wypytywał Borysa. Jekatierina Pietrowna pochodziła z rodziny chłopskiej, była dzieckiem z nieprawego łoża, wychował ją ojciec chrzestny. Poważna i religijna, gdy była wesoła, śpiewała czastuszki. Wasilij był budowlańcem z zawodu. Zaczynał jako zwykły robotnik, z czasem awansował na majstra i kierownika. Ojciec Wasilija był prawosławnym duchownym. Przed rewolucją wybrano go do Dumy z obwodu kurskiego. Car Mikołaj Drugi osobiście dawał mu złoty krzyż. Tak przynajmniej twierdził Wasilij.
Zakowi leżał na sercu rozwój Borii nie tylko pod względem szachowym. Pierwszy raz w życiu Spasski poszedł do opery właśnie z Zakiem. To była „Carmen” Bizeta. Niezbyt się małemu Borysowi podobało. Wtedy Zak pokazał mu partię, która została rozegrana w operze.
– Paul Morphy grał białymi z niemieckim księciem Brunszwiku Karolem i francuskim hrabią Isouardem de Vauvenargue. To się wydarzyło w roku 1858.
Władimir przebiegł przez otwarcie, krytykując przedwczesne wypady czarnych i zaniedbanie rozwoju, i zatrzymał się po dwunastym ruchu arystokratów.
– A teraz wyobraź sobie, że jesteś w Paryżu i siedzisz w loży na operze „Norma” Belliniego. Primadonna śpiewa arię Casta Diva, a ty przeprowadzasz kombinację, którą będą podziwiać jeszcze za sto lat.
Borys się zaśmiał i po paru minutach namysłu zademonstrował wygrywającą sekwencję ruchów.
Za drugim razem było lepiej. Poszli na operę „Lakmé”, z duetem kwiatów w pierwszym akcie. Zak zabierał go na spektakle baletowe. Borys pokochał muzykę Czajkowskiego, kiedy zobaczył „Dziadka do orzechów” i „Jezioro Łabędzie”.
Władimir pożyczał mu książki. Borysowi najbardziej podobał się „Książę i żebrak” Marka Twaina. Płakał, kiedy książę musiał stać się żebrakiem. Wiedział, co to jest bieda.
Władimir nalegał, żeby Borys uprawiał sport. Pływał, jeździł na łyżwach, skakał i biegał.
Patrzył na niego tymi swoimi oczami bizantyjskiej ikony jak na jakiś cud.
– Czemu ty się tym chłopcem tak przejmujesz? Co ty w nim widzisz? – pytała go żona. – Ja też go lubię, grzeczny chłopaczek, ale ty masz swoją rodzinę. Masz córki, nimi się zajmij.
– Wyobraź sobie, że kochasz muzykę i marzysz o tym, żeby być wirtuozem albo kompozytorem, ale nie masz talentu. I nagle przychodzi do ciebie z ulicy dziewięcioletni Mozart, biedny, głodny, bez porządnych butów, bez ojca.
– Tutaj cię boli? No to ja ci powiem, Wulf, że ty nie dasz rady zastąpić mu ojca. Nawet to ci się nie uda. A już w ogóle wybij sobie z głowy, że on ci zastąpi syna.
Władimir nie odpowiedział. Jego duże, okrągłe oczy z melancholijnie opuszczonymi powiekami patrzyły nieruchomo i tylko mięśnie szczękowe grały mu w twarzy.
Albowiem Władimir Zak zamierzał usynowić Borysa. Żeby chłopak miał gdzie mieszkać i co jeść. I żeby mógł zajmować się szachami. Borys był chętny, matka się zgadzała, ojciec nie wyraził sprzeciwu. Dokumenty były już przygotowane, kiedy raptem zaczęła się walka z kosmopolityzmem w kulturze.
Walka z czymś zazwyczaj przeradza się w walkę z kimś i tym kimś byli Żydzi. Za cel ataku obrano krytyków sztuki i artystów pochodzenia żydowskiego. Kiedy Dawid Ben Gurion ogłosił powstanie państwa Izrael, kosmopolityzm stał się syjonizmem. Wrogami okazali się członkowie Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego, których oskarżono o próbę oderwania Krymu od Związku Radzieckiego. Przywódca Komitetu aktor Salomon Michoels został skrytobójczo zamordowany serią z automatu.
W tych okolicznościach usynowienie Borysa przez Zaka mogło chłopcu nie wyjść na dobre.
Polityczny wir o mało nie pogrążył Władimira Zaka. Grupa starych bolszewików z komitetu dzielnicowego Partii wyszła z wnioskiem, żeby Zaka odsunąć od pracy z młodzieżą i wyrzucić z Pałacu, bo Zak jako Żyd zajmuje się tylko Żydami, takimi jak Spasski, i zaniedbuje innych. Czemu uznali Borysa za Żyda? Pewnie dlatego, że Zak się nim zajmował. A Zak się nim zajmował, bo zajmuje się tylko Żydami. Tym sposobem samo oskarżenie stało się jeśli już nie ostatecznym dowodem, to poważną poszlaką winy. Stara sztuczka starych bolszewików. Ale Zak był członkiem Partii, miał medale za Wojnę Ojczyźnianą i obrońców w Komsomole, więc wnioskowi nie nadano dalszego biegu.
Władimir nie chciał chłopcu szkodzić, chciał pomagać. Przez znajomych z Komsomołu wystarał się dla Borysa o pobyt w obozie pionierskim Artek na Krymie, u podnóża góry Ajudah, nad brzegiem Morza Czarnego. Tam po raz pierwszy Borys jadł biały chleb. Rozkosz smaku białego chleba potrafią docenić tylko ci, co głodowali, napisał na kartce pocztowej, którą przysłał Władimirowi.
Od białego chleba lepsza była tylko gra w szachy. W zegarach często brakowało pokręteł, były zgubione gdzieś i nie wiadomo kiedy. Starsi próbowali ustawiać zegar monetami. Trenerzy mieli własne, dobrze strzeżone pokrętła na pasku. Boria zaczął grać długie, poważne partie z zegarem. Po czterech godzinach, jeśli partia się nie skończyła, zapisywano ruch do koperty, którą trener chował do specjalnej teczki. Na kopercie zapisywał pozycję i czasy przeciwników. Następnego dnia partia była dogrywana. Kiedy Boria przegrywał, nie przyznawał się w domu. Na pytanie mamy lub brata, jak poszło, odpowiadał: „Odłożona”. Po jego minie rozpoznawali, że Boria przegrał. Mama nic nie mówiła, Żora się śmiał. Partie błyskawiczne można było grać tylko w niedziele. Z rzadka pozwalano grać w blitz w dni powszednie pod warunkiem niehałasowania, co było nagminnie łamane, tak że trenerzy musieli uciszać winowajców. Najwyższym wymiarem kary było zabranie zegara.
Zak i inni instruktorzy pokazywali młodym adeptom sztuki szachowej historyczne partie z dalekiej przeszłości. Były one tak słynne, że miały swoje nazwy niczym obrazy i kompozycje muzyczne. „Nieśmiertelna”, partia Andersen – Kieseritzky, rozegrana w Londynie w roku 1851. „Wiecznozielona”, partia Andersen – Dufresne, grana w Berlinie w roku 1852.
– Przyjrzyjcie się tej pozycji. Białe poświęciły już gońca i wieżę, a teraz ruchem pionka pozwalają czarnym zabrać drugą wieżę z szachem. Dlaczego?
– Żeby odciąć czarnego hetmana od obrony punkt g7! – słychać było czyjś podniecony głos. – Wtedy po zabraniu pionka g7 będzie grozić mat gońcem na c7.
– Doskonale. Czarne biorą wieżę z szachem i bronią pola c7 ruchem skoczka na a6. Co dalej?
Chwila ciszy i dało się słyszeć inny pełen radości głos.
– Koń bije na g7 szach, król d8, hetman na f6 szach, koń bije f6, goniec na e7 mat!
Zak się uśmiechnął. Gdyby przenieść te dzieciaki sto lat wstecz...
Do Pałacu Pionierów przyjeżdżali arcymistrzowie Botwinnik, Smysłow, Bronstein, Bondarewski. Występowali z prelekcjami i seansami gry jednoczesnej.
Ogromne wrażenie zrobił na Borysie wykład Loewenfischa o partii Alechina z Yatesem, rozegranej w roku 1925. W końcówce z wieżami i białopolowymi gońcami król Alechina wdziera się głęboko do obozu przeciwnika po osłabionych czarnych polach, żeby zdobyć pionka, a potem spokojnie wraca do siebie. Ta partia śniła mu się w nocy. Loewenfisch wspominał dawnych mistrzów.
– Jeżeli chcecie mieć przyjemność, oglądajcie partie Czigorina – powiedział. – A jeżeli chcecie osiągnąć korzyść, oglądajcie partie Tarrascha.
Jakby w nawiązaniu do rady Loewenfischa na drugi dzień Zak pokazał Borysowi partię Tarrascha z Nimzowitschem, rozegraną na turnieju w Petersburgu w roku 1914. Po dziewiętnastym ruchu Nimzowitscha, który grał białymi, Władimir kazał Borysowi zastanowić się nad pozycją.
– Co byś teraz zrobił?
Borys patrzył na stojące obok siebie dwa czarne gońce skierowane na dwa białe pionki na polach g2 i h2, które osłaniały białego króla i tylko przez niego były bronione. Widział motyw i szybko policzył warianty. Oddanie gońca za pionka na h2 i wyciągnięcie króla, przerzut hetmana na skrzydło królewskie z szachem, król się chowa za pionka na g2, oddanie drugiego gońca na polu g2 i przerzut wieży na skrzydło królewskie do pomocy hetmanowi w matowym ataku na odsłoniętego króla po otwartych liniach g i h.
– Tak waśnie zagrał Tarrasch – powiedział Zak. – Dostał drugą nagrodę za piękność i bardzo się obraził, bo uważał, że zasługuje na pierwszą. A pierwszą nagrodę za piękność jurorzy przyznali Capablance za wygraną z Bernsteinem. Dzisiaj to jest standardowy motyw taktyczny, ale nawet w tamtym czasie kombinacja była znana. Pokażę ci, jak to zrobił Lasker dwadzieścia pięć lat przed Tarraschem.
Zak ustawił nową pozycję. Dwa białe gońce były skierowane na pionki g7 i h7, ale w tej pozycji czarny król był lepiej broniony, ponieważ na polu f6 znajdował się czarny koń, który zasłaniał jednemu gońcowi drogę do punktu g7 i jednocześnie bronił punktu h7 przed drugim gońcem.
– Pomyśl, co tutaj trzeba zrobić, żeby doprowadzić do pozycji, w której już wiesz, jak grać.
Borys myślał. Trzeba się pozbyć czarnego konia. Wygonić go, odciągnąć, wymienić. Już miał. Biały skoczek idzie na pole h5, czarny skoczek go bije, biały goniec poświęca się za pionka h7, król bije gońca, hetman bije skoczka z szachem, król się chowa za pionka g7, drugi goniec poświęca się na g7, król bije gońca, biała wieża dołącza do ataku na odkrytego króla po liniach g i h. Co prawda przed natychmiastowym matem czarne mogą się obronić, ale tylko za cenę utraty hetmana, a to nie ratuje, tylko odwleka nieuchronną przegraną.
– Lasker jeszcze nie był mistrzem świata i grał z jakimś fuszerem. Tylko żebyś nie myślał, że tylko fuszer może się nadziać na motyw taktyczny. Pokażę ci jeszcze jedną kombinację.
Zak ustawił pozycję i nawet nie zdążył nic powiedzieć, kiedy Borys ze śmiechem pokazał rozwiązanie. Białe oddają hetmana, ale w zamian za to atakują czarnego króla wieżą i gońcem. Powstaje zabawny mechanizm, który przypomina kołowrotek. Broniona przez gońca wieża szachuje króla, który ma tylko jedno wolne pole na odejście i jest to pole na przekątnej gońca, więc następny ruch wieżą odsłania gońca i powoduje szach tym gońcem, więc król musi wrócić na poprzednie pole. Za każdym razem, kiedy wieża wykonuje ruch powodujący szach gońcem, zabiera coś czarnym i ponownie szachuje króla na tym samym polu, a król znowu musi ustawić się naprzeciw gońca. Czarny król chodzi bezradnie z jednego pola na drugie, podczas gdy biała wieża zjada po kolei najpierw pionka, potem gońca, a na koniec hetmana.
– Zgadnij, jak się nazywa ten motyw.
– Kołowrotek?
– Młynek. A teraz powiedz, kto grał w tej partii czarnymi.
Borys rozłożył ręce i wciągnął głowę w ramiona na znak, że nie ma pojęcia.
– Sam wielki Lasker dał się tak złapać na turnieju w Moskwie w 1925 roku w partii z Meksykaninem Torrem. Dostał jakiś ważny telegram z Berlina i przegapił motyw.
Po Loewenfischu przyjechał Bondarewski, aby omówić atak mniejszościowy na skrzydle hetmańskim. To było objawienie. Dwa białe pionki prą do przodu, żeby zaatakować trzy czarne pionki. Poświęcają się, giną oba za cenę dwóch czarnych pionków, ale ten jeden czarny pionek, który zostaje, okazuje się słaby, odstały albo izolowany, nie mogą go już bronić inne pionki. Białe atakują tego pionka ciężkimi figurami, wiążą siły czarnych jego obroną, zmuszają do pasywności, po czym puszczają w ruch przeważającą liczbę białych pionków w centrum i na skrzydle królewskim.
Borys Spasski wygrał w symultanie z Botwinnikiem. Miał wtedy dziesięć lat. Botwinnik przypomniał sobie, jak kiedyś on sam pokonał w symultanie Capablancę i uśmiechnął się do chłopca. Uścisnął małą dłoń, pogratulował zwycięstwa.
Przyszły sukcesy w turniejach juniorów i jedenastoletni Spasski został najmłodszym szachistą pierwszej kategorii w całym Związku Radzieckim. Jego nazwisko stało się znane, kiedy wymienił je świeżo upieczony mistrz świata Michał Botwinnik w szeroko rozpowszechnionym artykule na temat radzieckiej szkoły szachowej.
Jako czołowy gracz klubu zaczął dawać seanse gry jednoczesnej. Wysłali go do Mińska na symultanę w klubie oficerskim. Kiedy przegrał jedną z partii, ponieważ na prośbę zrozpaczonego gracza litościwie pozwolił mu cofnąć błędny ruch, nie mógł powstrzymać łez. Rozpłakał się tak rzewnie, że trzeba było przerwać seans. Grę wznowiono po kwadransie, jak już Boria się uspokoił. Zapłacili mu za ten pokaz i Spasski kupił sobie swój pierwszy płaszcz zimowy.
Władimir Zak zwrócił się o pomoc do Grigorija Loewenfischa, który niedawno przeprowadził się do Moskwy i pracował w oddziale szachów Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu. Wspólnym wysiłkiem wychodzili dla Borysa stypendium, które przewyższało zarobek matki i znaczyło wiele dla utrzymania rodziny.
– Wam, Władimirze Grigoryczu, trzeba się w pas kłaniać starym rosyjskim obyczajem – powiedziała Jekatierina Pietrowna. – Niech was Bóg błogosławi! Niech wam Bóg...
Zak prędko ją uciszył. Już się w ich stronę oglądali.